Przygotowania



Jak przygotować się do kilkumiesięcznej wędrówki?

Po pierwsze: pomysł.
Szlak Appalachów znałem z nazwy ale był dla mnie kompletną abstrakcją dopóki relacji z jego przejścia nie zamieściła na swoim blogu Agnieszka Dziadek. Od tego czasu datuje się moja fascynacja amerykańskimi szlakami i stylem wędrowania dość odmiennym od tego który znamy u nas.

Po drugie: decyzja.
Postanowienie o poświęceniu połowy roku długiej wędrówce, poprzedziła zarówno chłodna analiza jak i czysto emocjonalne przeczucie że to ostatnia chwila by zrealizować swoje marzenie. Pamiętam te dni kiedy dojrzewałem do decyzji usuwając z głowy kolejne "niemożliwe" - to chyba już wtedy zaczęła się ta niezwykła przygoda.

Po trzecie: umiejętności.
Pięć lat temu byłem zasiedziałym przed komputerem kandydatem na inwalidę, niemal bez doświadczenia w outdoorze. Pod namiotem spędziłem może ze trzy noce i prawdę mówiąc wszystko to mocno mnie przerażało. Czułem jednak radość z przebywania w lesie i bardzo chciałem wędrować coraz dalej, z dzikimi biwakami, w poczuciu niezależności. Zamiast rzucić się od razu na głęboką wodę, powoli zwiększałem dystanse i trudności mozolnie budując siłę i wytrzymałość. Podobnie było z biwakami, wielodniowymi wypadami czy przyswajaniem technik opartych o minimalny zestaw sprzętu - małymi krokami dążyłem do miejsca w którym jestem dzisiaj.

Po czwarte: sprzęt.
Zgodnie z filozofią ultralight, im mniej sprzętu tym lepiej. Mniej kilogramów na plecach to więcej przyjemności z wędrówki, mniejsze ryzyko kontuzji oraz szybsze tempo, co na długim szlaku ograniczonym porami roku ma znaczenie. Chociaż do prawdziwego ultralightu mam jeszcze daleko, to dysponując zestawem o podstawowej wadze między 6 a 6,5 kilograma mogę spokojnie planować pięciodniowe odcinki pomiędzy miejscowościami, co jest absolutnie wystarczające na Szlaku Appalachów.

Po piąte: planowanie.
Logistyka w Appalachach jest jedną z najbardziej zaprzątających mnie spraw. Można dokładnie zaplanować tygodniową wędrówkę, nawet moje 15-to dniowe przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego było rozplanowane dzień po dniu, ale zaplanować 5 czy 6 miesięcy? Mówi się że thru-hike to nic innego jak sekwencja section hike'ów i tak właśnie będę robił: na bieżąco planował kolejne kilkudniowe etapy pomiędzy miejscami zaprowiantowania. Czyli z grubsza od sklepu do sklepu ;-)

7 komentarzy:

  1. Wiesz dobrze, co myślę o tym poddupniku ;-)Ładny zestawik. Pozdrawliaju!

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę wszelkiego powodzenia- odpowiedniej pogody, dobrych ludzi, sprawnego ciała, smacznych posiłków, świetnych noclegów, bezpieczeństwa, wytrwałości. Mam nadzieję, że będzie Pan pisał. Sporo ma Pan w nogach polskich szlaków i szkoda, że nie prowadzi Pan bloga. Pozdrawiam. Gosia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, bardzo lubiłam czytać opisy Leśnej z tego przejścia, także z przyjemnością będę zaglądać.
    Powodzenia, trzymam kciuki! ;)
    Pokrzywa

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał gratuluję odważnej decyzji, z przyjemnością będę czytał twoje relacje z marszu. Życzę dużo szczęścia, wytrwałości i rozsądku. Masz świetną Leśną doradczynię. Pozdrawiam hej

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam za życzenia i słowa wsparcia, postaram się regularnie aktualizować bloga. Agnieszka mówi że to niełatwe, niedługo przekonam się na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również czekam na relacje i trzymam kciuki za powodzenie Twojej wyprawy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, życzę powodzenia, panie Michale ;). Mi samemu się marzy Ameryka (chociaż najbardziej chyba CDT), także z ciekawością będę czytał, jak idzie

    OdpowiedzUsuń